Twórczość poetycka mieszkańców

Przygoda Basi

Żyła Basia u tatusia, czerstwa zdrowa jak lalusia
Już dwudziesty rok
I nie mała i nie duża, piękna gdyby jaka róża
Krótki miała krok.

Gdy szła drogą niby kózka, wszyscy mówią zgrabna nóżka
Wszyscy ją chcą brać
A ja tatuś honorowy, wszystek mózg wysilam z głowy
Komu by ją dać.

Ten jest zgrabny ten bogaty, tamten wczoraj przysłał swaty
A Basia ni mru ...
Chodzi sobie skryta, cicha i po kątach cicho wzdycha
Aż brakuje tchu.

I darmo ja zatroskany, szukam dla Basi kochanej
Różnych lekarstw moc
Ona tylko rączki składa, chodzi biedna smutna blada
Tak w dzień jak i w noc.

Darmo i penicylinę, dawałem jej i rycynę
Nie pomogło nic
Powiedzcie mi goście mili, jakbyście mię objaśnili
Co jej może być?

Chodźże do mnie Basiu droga, powiedz co za moc złowroga
Powiedz wyznaj mi
Powiedz szczerze w każdej chwili, czy cię może ukrzywdzili
Jacy ludzie źli?

Nie tatusiu prawdę rzeczę, patrz łez potok z ócz mi ciecze
Prawdę powiem tak
To tęsknoty wielkie morze, serce moje biedne orze
Kochania mi brak.

Czy pamiętasz raz u Bali, gdyśmy razem obaj stali
Gdy ćwiczyła straż?
Jak prądownik z prądownicy, gdyśmy stali na ulicy
Opryskał mą twarz?

Czy pamiętasz taki młody, prysnął parę kropel wody
Ot strażacki gest
I tej wody tak troszeczkę, spłynęło mi za bluzeczkę
Tam gdzie serce jest.

Ach co to za była woda, że ja z miejsca taka młoda
Zakochałam się
Mój strażaku mój jedyny, do ciebie i z twej przyczyny
Swe tęsknoty ślę.

Mój strażaku mój ty złoty, przyjdź i ulecz me tęsknoty
Mega serca ból
Jak nie cenisz mą swobodę, to po cóż żeś lał po mnie wodę
Gdyby jaki król.

Mnie od czasu od tej chwili, gdyśmy tam u Bali byli
Już nie cieszy świat
We dnie w nocy bym tam stała, by się woda na mnie lała
Na mej krasy kwiat.

Cóż mi z tego że konkury, rozwiać pragną moje chmury
I odegnać w dal ...
Przeszła wiosna lato zima, kogo kocham tego nie ma
I tego mi żal.

Za nic dla mnie różne gachy i bogactwa różne fachy
Mnie nie znaczą nic
Tak tatusiu jam nie taka, ja za męża chcę strażaka
I z nim pragnę żyć.

A... takiego pragniesz chleba, strażaka ci sercu trzeba
Oj ty skarbie mój
Dobrze Basiu jak się zdarzy, zapiszę cię dziś do straży
Ulecz serca ból.

Hej muzyczka tu na sali, słyszysz jak się Basia żali
Mój przecudny kwiat
Zagraj raźno nam od ucha, niech ucieszy się dziewucha
Niech się cieszy świat.

Autor: Franciszek Macioł. Handzlowa 31.01.1959

Na Jubileusz 60-lecia OSP

Sześdziesiąt już lat OSP istniejesz
Dziś Jubileuszu obchodzimy Święta
Jakże ogromne zaszły w świecie zmiany
I w naszej Straży, czy każdy pamięta?

Ja nie pamiętam, tata mi mówili
A przecież prawda, muszę wierzyć tacie
Że Straż Pożarna swoje rekwizyty
Przechowywała w dawnych latach w jacie.

Ja nie pamiętam, ale wszędzie słyszę
Jaki sprzęt mieli Strażaki kochane
Ręczną sikawkę i cztery bosaki
Oraz dwa węże stare, połatane.

Ja nie pamiętam, ale słyszę w koło
Jak Strażacy dawniej się męczyli
Lecz obowiązki wypełniali chętnie
I z pracy swojej jeszcze dumni byli.

Ja nie pamiętam, lecz żyją wspomnienia
Z okrutnej wojny, gdzie pół wsi zgorzało
Spłonął dobytek długich lat mozołu
Bo co Straż miała spalone zostało.

Nie spłonął jednak zapał w sercu wielki
Wierni idei i mężni Strażacy
Od nowa znowu z wielkim poświęceniem
Od nowa znowu wzięli się do pracy.

A z pracy Waszej, w szlachetnym porywie
Żadna zła wola nigdy nie złamała
Widomym znakiem jest sprzęt, wyszkolenie
Widomym znakiem Remiza wspaniała.

Sześćdziesiąt dziś lat OSP istniejesz
Sześćdziesiąt dziś lat zegar dziejów bije
Za lata służby, za trud, poświęcenie
Cześć Wam Strażacy! Niechaj Straż nam żyje.

Autor: Franciszek Macioł. Handzlowa 1971

Nase góry

Ej godojta co ta kcecie
Jo tam obcych stron nie chwole,
Bo gdzie piekniej jest na świecie
Jako momy, my Górole.

Gdzies tak pieknie rosną kwiecie?
A gdzies piękniej słonko wschodzi,
Ze som milse góry w świecie
Nawet myśleć sie nie godzi.

Gdzies tak pieknie ptosek śpiewo
Gdzies sie tyle cudów mieni?
Gdzies sie tyle czaru zlewo
Jako w tatrzańskiej jesieni.

Gdzies tak wdzięcnie i wesoło
Śpiew juhasa echo goni,
Lub gdzie tyle naokoło
Drzewa rozlewają woni.

Gdzies tak potoki krynicne
Jako u nas w górach mają?
I widoki som prześlicne
Co cłowieka zachwycają.

Ejze góry nase góry
Kochom wase śnieżne scyty,
Sięgające ponad chmury
Sięgające nieb błękity.

Więc godojcie co ta kcecie
Co jest piekne to jo chwole,
Ale piekniej nie ma w świecie
Jako momy my, Górole.

Autor: Franciszek Macioł. Handzlowa 1980

Opowiadanie

Opowiem Wom po dobroci
Jak to roków sterdzieści
Ojczyzne my budowali
I z niewoli wyciągali

Roków temu juz sterdzieści
To my mieli takie myśli
Ze Ojczyzna nasa wolna
Na wieki będzie spokojna

A tu patrzcie co się dzieje
Syn do taty podskakuje
Jo tu mądry jo ucony
Ty uciekoj głupi stary

My są młodzi i uczyni
To my Polskę odnowimy
Wyrównomy pola łąki
Postawimy wielkie bloki

To my wieś z miastem zrównomy
Ojczyzne odnowimy
Wy starzy nie przeskodzojcie
Ino wartko umierojcie

Autorka: Barbara Madejowicz - Otrębowa 1985

Ziemia

Zeby jo godać umiała to bym tak głośno wołała
Chej rolniki samouki wyciągojcie stare pługi
Poklepojcie u kowola zaprzągnijcie woły kónie
Łorzcie zogón po zogónie

A ziarno rękami siejcie znakiem krzyża zaczynojcie
Przydą ku wom sroki wrony podskocy se konik polny
A skowronki z jaskułkami bedą śpiewać nad skibami
I źródełko tyz wypłynie bedzie się loć czysto woda po zogónie

A jak słonecko ogrzeje to zogón zazielenieje
A wtyncos przyleci strasno muzyka
Jakiej nie było jesce nika

Bedą grały samouki przedwiekowe pikne nuty
Osy bedą murcka grały a ćmile zaś basowały
Pczółki głośno bedą spiewały ze czyste źródło znalazły

Autorka: Barbara Madejowicz - Otrębowa lata 70-te

Downo inacy było

Hej downo to tak było ze się na nogach chodziło
Cy na jarmark cy do skoły a nojdoli były kościoły
Rano jak się wstało to do kościoła się zbierało
Trzy mile a casem więcy sli ludzie niewycytajęcy

Do pokuty i do Boga dlo nich była krótko dróga
Na kolanach się klęcało i do Boga się wołało
Od powietrza głodu wojny zachowaj nas Ojcze dobry

Dzisiok kościół jest na progu a kto tam myśli o Bogu
Zeby winda tako była i do kościoła woziła
A w kościele tacy byli zeby order przypinali
I godali ze dzięki nom jest tak dobrze

Autorka: Barbara Madejowicz - Otrębowa lata 80-te

Wiesna

Przysłaś niespodziewanie
Rano jak słonecko wstało
Na górach jus śniega nie było

Halny zawioł
Lasy zachucały
Zaroz do roboty ludzie się zabrały

W polu bardzo piyknie
Bo wszystko się budzi
To wiesna przysła i woło do ludzi

A ludzie bierom się do roboty
Grabią ogródki
I sadzą ceć jakie kwiotki              (ceć jakie - różnorakie)

Autorka: Barbara Madejowicz - Otrębowa lata 80-te

Robcańsko sosna

Hej na tym brzyzecku
Blisko kościoła św. Magdalenki
Rośnie piykno sosna
Prawie śtyry wieki

Przechodzą ludziska
I tak se dumają
Ze to taką sosne
Robcanie se mają

Ta to na tym świecie
Rózne chwile miała
Niejedna wojenka
Ciebie przeskoczyła

Kiela było smutku
A kiela radości
Kiela łez wylanych
No i nienawiści

Zebyś miała gębe
To byś powiedziała
Jako cię ludzko złość
Nojwięcej dotknęła

Jak fala wojenna
Gorce zalewała
Kogoś pod gałązki
Mile przyjmowała

Były koło ciebie
Malutkie chatecki
Słomą kryte strzechy
I wąskie chodnicki

Teroz wyrostają
Budowle wieżowce
Ciebie zasuwają
Niech się dzieje co chce

Autorka: Barbara Madejowicz - Otrębowa lata 80-te

Związek Podhalan w Robce

W Robce przy kościele
Roz se chłopy stoły
Tak się narodzały
Zebyśmy swój związek załozyły

Od słowa do słowa
Bez nicyjej łaski
Załozymy sobie
Związek Podhalański

Zwołali zebranie
I członków zebrali
A potem prezesa
Zaroz se obrali

Co za życie piykne było
Na pochody się chodziło
Piykny sztandar sed w przodzie
A my za nim wszyscy w rządku

Jak wybuchła wojna
Członkowie się rozproszyli
Sztandar zwinęli
Przy starym kościele pod kamiej sowali

Niemcy śledzili
A go nie znaleźli
No bo by nom
Jak i innym zabrali

A teroz po wojnie
Związek nas juz żyje
Pod przetrwałym sztandarem
Dużo członków się wpisuje

Dziś tu obchodzimy
Jubileusz piędziesięciolecia
Życze zeby rósł i rozwijał
I doczekoł stulecia

Autor Jan Madejowicz - Otrębowa 1980

Śleboda

Wredykoł sie chłop do hryśtoka,
Holofi jak staro kwoka.
Có ześ sie tak dotarasił-he?
Niy widzis ze biyda mnie zre!
Poplontoł sie cłek w zyciu,
a pumocy sukoł w piyciu.
Dali nima rady, mozna ślyź na dziady.
Teroz kie sie cały umorusoł,
Pojon wartko, bo tys musioł.
Trza iść do źródełka z cystom włodom,
i tys chlebuś jeść ze zgodom.
Z prowdom w głowie, styrmać sie do góry,
Być jak łoreł niy jak kury!

Autor: Tadeusz Hanusiak (Blych). Grzonkowa 2013

Letnio nocka u nos

Przejon miysioncek warte nad Turbacym,
Niek ta, słónecko za Babiom, dychnie se tym casym.

Kie siy ino kapecke przyćmiło,
Łod świyntojańskik chrobocków siy zaroiło.

W trowie zaś kónicki polne,
krzesajom nutecki domolne.

Na młocarzy siy niesie ziabie rechotanie,
Jak ze haw spać, kie takie muzykowanie.

Siano w kopak, straśnie pochnie piyknie,
Choćkie ino nad potokiym, rogoc cliwo ryknie.

Na niebie siy gwiozdecki łozmrugały,
Kieby nos do siebie, pojonć kciały.

Echym po dolinak  niesie siy słowie hukanie;
Hu, hu, hu, hu, po kiela nie wyźre świtanie.

Autor: Tadeusz Hanusiak (Blych). Grzonkowa 2013

POWRÓT DO GÓRY