Organista Wojciech Olechowski
"Żył dawno i nikt go dziś nie pamięta. Nie dziw, bo jeszcze w r. 1773 grywał Panu Bogu na chwałę bądź w parafjalnym kościele w Rabce — bądź w filjalnym, maleńkim kościółku skomielniańskim. Pan Wojciech Olechowski był „obojej wsi“ organistą — a grania jego słuchało wiele ludzi z okolicznych wsi, w których nikt kościoła nie zbudował."1
Wojciech Olechowski - radca nowotarski, organista miał żonę Katarzynę z domu Krauszowska. Jak na warunki końca XVIII wieku, rodzinę Olechowskich uważano za dość zamożną i znaczącą. Dowodem na to jest fakt, że syn Ludwik Bartłomiej Augustyn urodzony w 1786 r. w Rabce posiadał aż trzy imiona. Został księdzem w 1809 r. Służył na parafiach w Poroninie, Czarnym Dunajcu i Kasinie Wielkiej, gdzie zmarł w wieku 43 lat.2
W dokumencie z 1833 r. opisującym kościół św. Sebastiana jest relacja Olechowskiego "iż roku 1710 znaczne Nabożeństwa bywały podczas grassuiącego powietrza, co i Indult Rzymski na Odpusty nadany dowiódł, ponieważ z wszystkich stron Kompanje tego Świętego chwaląc, i o obronę prosząc schodziły się. I ja zeznaję: że w Skomielney biały niepowstało powietrze zaraźliwe."3
Relacja ta dotyczyła roku 1710, kiedy to wybuchła epidemia dżumy, która zdziesiątkowała społeczność okolicznych wsi. Rzesze wiernych z najbliższych okolic, a nawet z Podhala i Orawy podążały do św. Sebastiana - patrona skomielniańskiego kościoła, by ubłagać ratunek przed zarazą. W Skomielnej wymarła wówczas tylko jedna 8 - osobowa rodzina na roli Srokowej. Zmarłych wyjątkowo pogrzebano w okolicznym lasku zwanym Brzezinami.4
A oto cały artykuł o Wojciechu Olechowskim autorstwa naszej kronikarki Marii Zawadzkiej zamieszczony w "Dzwonie Niedzielnym" z 1933 roku.
"Skomielna była wsią znacznie ..... od Rabki, pobudowaną przy odwiecznym „królewskim“ trakcie - łączącym i dziś także Kraków z Zakopanem; kościółek też stary, snać nie naprawiany przez nikogo, walił się i sypał całkiem, niemożliwie.
Imć pan Wojciech Olechowski chodził, oglądał i czuł jak mu w duszy narasta żal i gniew. Tyle drzewa wokoło; - czy spojrzeć ku Babiej Górze, co się ta zachodzie rozłożyła kopicą szeroką, czy na południe ku szczerbatym Tatrom, - czy też na Biernatkę (Luboniem dziś zwaną), co ku Zarytemu i Rabce lesistemi bokami spada; - pełny świat świerków, sosen i wszelkiej innej drzewiny. Wszystkiego daje dość obficie - jeno wziąść, a zrobić co się należy; ani dach gnić nie będzie, ani ściany nie będą się rozlatywać.
Oddawna trwała ta historja; księża coraz rzadziej do kościółka zaglądali; - potem raz na rok tylko przyjeżdżali, by 23 stycznia - w dniu patrona św. Sebastjana - Mszą św. Boga pochwalić; - wreszcie całkiem o kościele zapomnieli i przez lat 7 (1766--1773) stał sobie kościół nieużywany, - chyba przez ptaki, które niejedno gniazdo sobie uwiły. - Olechowski był jednak widocznie energicznym człowiekiem i próżnymi irytacjami i żalem zabawiać się nie lubiał. Umyślił sobie, że w Skomielnej Białej kościół nowy, a porządny być musi i widać że dobrze się koło sprawy zakrzątnął - bo wkrótce zyskał sobie poparcie, - zwolenników i pomocników.
Przedewszystkiem poparł go pleban z Rabki, ks. Antałkiewicz, który nietylko na budowę zezwolił, ale i czynnie pomógł.
"W święto św. Sebastjana (jak czytać można w starych aktach) - wziąwszy figurę, która teraz w wielkim ołtarzu umieszczona zostaje, w czasie samego kazania zachęcił parafjan tak, że w tymże samym roku t.j. 1773 pozwolił w Skawie Ignacy Skawski na swojej roli i w swoim własnym lesie drzewa ścinać, a parafjanie zwieźli”.
Organista musiał być wymownym człowiekiem, bo sobie i majstra wkrótce zjednał, który za zgniłki z dawnego kościółka i za 50 zł. polskich (150 zł. dzisiejszych) podjął się budowy. Majster Antoni Wacławik budował - organista budujących pilnował; „Pan Bóg dopomagał, ale także wszyscy parafjanie, którzy za porządkiem do roboty wychodzili. Józef zaś Paś i Stanisław Kiszka od początku aż do końca ze siekierą chodzili".
Miał jeszcze i więcej kłopotów organista Olechowski, bo mu drzewa długiego nie starczyło i do samego dziedzica rabczańskiego się udawał z prośbą o pomoc, którą też zyskał - bo mu drzewa i robotników dodano. I z pomocą Najwyższego stanął kościółek dwa razy większy od dawnego w jednym roku. A Olechowski jeszcze go własnym kosztem wewnątrz w r. 1779 pomalował.
I stoi oto kościół w Skomielnej Białej już 160-ty rok; szumią wokoło niego dęby i lipy stare, - kto wie, czy nie ręką organisty Olechowskiego sadzone; bodaj one jedne go wspominają, bo maleńkimi będąc go widziały. Z ludzi nikt Olechowskiego nie pamięta - bo dawno żył; ale wspomnieć i ucieszyć się jego dzielnością i energją można dziś także - bo imię jego nam dla pamięci i pochwały zapisano.
W późniejszych czasach okazał się ten dwa razy większy kościółek za mały i dosztukowano go obszerną dzwonnicą. Prawdę mówiąc dziś i to niewiele pomaga; podczas sumy obywatele Skomielnej muszą znaczny ucisk cierpieć. Ale kościół jest jeszcze cały i dobry — więc chyba nie prędko doczekają się nowego.
Marja Zawadzka.
Dzwon Niedzielny 21 21.05.1933
W tym kościele z 1776 r. organistami byli m.in. Jan Konieczny i Władysław Kołpak z roli Słowiakowej.
Dzisiaj możemy wspominać nie tylko organistę Olechowskiego, inicjatora budowy kościoła, o wiele skromniejszego, bo bez wysokiej dzwonnicy, którą dobudowano w późniejszych czasach, ale i sam kościół spalony przez Niemców 3 września 1939 roku.
1 - Maria Zawadzka
2 - http://www.czarnydunajec.parafia.info.pl
3 - "Rabka Juliana Zubrzyckiego"
4 - “Dzieje Parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej do roku 1975” ks. mgr Józefa Urbańczyka
T.Gacek - marzec 2024